5 listopada 2024 roku zakończyła się zapewne największa kampania marketingowa na świecie. Mowa tutaj o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Było to jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych na świecie, mające ogromny wpływ zarówno na wewnętrzne sprawy kraju, jak i na politykę międzynarodową, co mogliśmy doświadczyć w lutym. Tak samo jak w Polsce, wybory odbywają się co cztery lata i są skomplikowanym, wieloetapowym procesem, który angażuje zarówno wyborców, jak i kandydatów. Jednak czemu jest to kampania marketingowa? Odpowiedź na to jest dosyć prosta.
Ta kampania reklamowa polega na konieczności przekonania dużej grupy odbiorców – wyborców – do „zakupu” wizerunku, wizji i obietnic danego kandydata. W kampanii wyborczej kandydat i jego sztab starają się zbudować atrakcyjny „produkt” polityczny, który odpowiada na potrzeby, wartości i oczekiwania różnych grup wyborców.
Wybory polityczne w jakimkolwiek państwie nie są bezpośrednim procesem. W USA cały ich system wyborczy opiera się na systemie Kolegium Elektorów (Electoral College). W każdym stanie obywatele głosują na swojego kandydata, a wynik w danym stanie decyduje o tym, który z kandydatów otrzyma jego głosy elektorskie. Liczba elektorów zależy od liczby mieszkańców danego stanu – największe stany, takie jak Kalifornia czy Teksas, mają ich najwięcej.
Jest to o wiele bardziej skomplikowane niż np. w Polsce, gdzie obywatele bezpośrednio głosują na kandydata. Ta sytuacja sprawia, że PR i marketing są niezbędnymi narzędziami w kampanii prezydenckiej w USA. Dwupartyjność Stanów Zjednoczonych sprawia, że ta kampania marketingowa zaczyna się nawet rok przed samymi wyborami.
Podczas tych “prawyborów” Zespół odpowiedzialny za prowadzenie kampanii danego kandydata odpowiedzialna jest za wypromowanie go w szeregach swojej partii, która podczas konwencji partyjnej wybiera swojego kandydata na prezydenta. To jest jednak jeden z prostszych elementów tej kampanii marketingowej, tak samo jak w klasycznej reklamie, promowanie wśród “znajomych” jest dziecinnie proste. Prawdziwe wyzwanie rozpoczyna się od oficjalnego mianowania na kandydata na prezydenta USA.
Wybory prezydenckie, kandydaci na prezydenta oraz ich sztaby intensywnie prowadzą kampanię, starając się zdobyć poparcie w kluczowych dla nich stanach. Jak już wspomniałem, nie każdy stan jest sobie równy, niektóre stany mają więcej elektorów, inne mają większą moc elektorów (dla przykładu, 10 osób wybiera 1 elektora w danym stanie, zamiast 1000 osób w drugim), a inne są “mono – partyjne” czyli historycznie głosują prawie zawsze na tą samą partię. W tym okresie czasu wszystko jest możliwe, Praca w McDonald’s, całowanie bobasów, wielkie przemówienia, i oczywiście zwracanie się do mniejszości narodowych. Każde słowo, każdy ruch, każda decyzja, praktycznie wszystko w tym okresie jest starannie przygotowane przez zespół ekspertów, tworząc kampanię marketingową, która tworzy historię wokół swojego kandydata.
Przeciętny Kowalski, polityk dla przeciętnego człowieka, przyjaciel osób innej maści, przyjaciel Polski, tych motywów jest oczywiście o wiele więcej, niż tutaj wymienię, jednak te powtarzają się prawie co wybory, szczególnie przyjaciel Polski. Poza tworzeniem historii, która przyciągnie potencjalnego wyborcę, kampanie te obejmują również klasyczne aspekty marketingu, reklamy telewizyjne, Eventy i aktywne działania w mediach społecznościowych.
Powoli jednak ta kampania dobiega końca, cały zespół wraz z kandydatem walczy zaciekle do dnia wyborów. W USA odbywają się one zawsze w pierwszy wtorek po pierwszym poniedziałku listopada. Obywatele głosują wtedy na swojego kandydata, jednak to ich decyzje w poszczególnych stanach przekładają się na głosy elektorskie. Wielu myśli, że to już koniec i można chwilę odpocząć przed następnymi wyborami, lecz tak nie jest, czasami, nie zawsze, próbuje się jeszcze przekonać Elektorów do zmiany swojego głosu, co o dziwo jest całkowicie legalne. Nawet jeśli dany stan wybrał Elektora, żeby głosował na kandydata A, to ma prawo zmienić zdanie i zagłosować na kandydata B.
Po wyborach powszechnych, Kolegium Elektorów oddaje swoje głosy na prezydenta, najczęściej w grudniu. Wyniki te są później zatwierdzone przez Kongres na początku stycznia. I tak właśnie kończy się największa kampania marketingowa na świecie. Wiele milionów dolarów później, po stworzeniu całej narracji wokół jednej osoby i “produktu”, który oferuje obywatelom. Pod względem kosztów jest to jedna z najdroższych kampanii marketingowych w Stanach Zjednoczonych, jedynie Superbowl ją przebija kwotami.
Wracając do naszych rodzimych ziem, najbliższe wybory w Polsce odbywają się w maju tego roku, u nas ta kampania marketingowa nie rozpoczyna się rok przed wyborami jak w USA, chociaż niektórzy zaczynają swoje “kampanie marketingowe” w 2024 roku, kiedy to ogłaszani są kandydaci poszczególnych partii. Gorąco rekomenduję wypatrywać nadchodzących reklam, banerów, eventów i tego całego tworzenia historii dla kandydatów na Prezydenta Rzeczpospolitej Polski, może to nie jest aż tak wielkie jak to, co odbyło się w 2024 za oceanem, jednak nadal jest to warte obserwowania. Kto wie, może coś uda się wyciągnąć z nadchodzących wyborów, co przyda się w Twoim marketingu?